Wydrukowane meble zdecydowanie częściej można spotkać na wystawach niż w życiu codziennym. Dzieje się tak dlatego, ponieważ domowe drukarki mają stół roboczy wielkości półmiska i nie ma za bardzo możliwości wydrukować czegoś wielkości np. fotela. Można by pokusić się o drukowanie w częściach, jednak stabilność siedziska mogłaby być lekko wątpliwa.
Projektanci, którzy chcą w swoich pracach wykorzystywać druk 3D stawiają przede wszystkim na estetykę przedmiotu i wykorzystują do tego bardziej zaawansowanych metod druku np. SLS lub SLA. Które są o wiele droższe, zwłaszcza przy tak wielkogabarytowych kształtach.
Projektanci używają druk 3D do niecodziennych i niebagatelnych projektów, myślę, że pod względem estetycznym można na nie zwrócić uwagę. Jednak pod kątem domowej użyteczności warto chyba zostać przy standardowym procesie produkcyjnym w branży meblarskiej.
Prace projektanta Joris Laarman z metalu zostały wydrukowane na drukarce MX3D
Były również inne drukowane dzieła stworzone z innych materiałów takich jak żywica, drewno i tworzywa sztuczne.
Innym ciekawym fotelem jest ten zaprojektowany przez Neri Oxmana . Szezlong został wykonany z 44 różnych materiałów kompozytowych umieszczonych wewnątrz drewnianej obudowy.
Warstwa wewnętrzna była produkowana na drukarce Objet500 3d od Stratasys, która umożliwia jednocześnie drukować różne materiały i kolory.
Myślę, że jeszcze przez dłuższy czas drukowane meble będziemy oglądać raczej na wystawach niż w prywatnych domach Kowalskiego. Wyjątkiem mogą stać się drukowane półprodukty pomagające samodzielnie montować meble.
Zdjęcia: Dezeen